wtorek, 25 stycznia 2011

decyzja nie podjęta ...

Witam ponownie, dawno mnie tu nie było ... ale praca zajmuje mi dużo czasu ...
Nowy domownik aktualnie szuka sobie towarzystwa na dworze... chyba już go natura wzywa ...;)
Czas decyzji chyba już naszedł ....
Ale moja żona jeszcze się zastanawia ...
przywilej KOBIETY....

środa, 5 stycznia 2011

Nowy dylemat... ;)

Witam ponownie mam mały dylemat nowy nabytek niedługo bedzie miał 9 miesięcy. Dalej nowy nabytek pewnie poczuje zew natury na wiosne. Stoję przed decyzją sterylizacji kociaka .... ciekawe czy dam radę .... jak myślicie czy to dobra decyzja ?
Słyszałem o akcji obniżania pogłowia kotów w dużych miastach pod hasłem "złap wysterylizuj i wypuść" chmm jaką mam podjąć decyzję ? doradzcie !!!

pozdrawiam
wszystkich którzy choć raz odwiedzili mą stronę....

wtorek, 4 stycznia 2011

mycie kota

Autorem artykułu jest Ewa Wilczek

Jak koty myją się i poświęcają czas na tę czynność?

W każdej wolnej chwili - gdy obserwujesz swojego futrzaka - przeznacza on czas na mycie się. Dla ludzi wygląda to jak zwykła czynność dotycząca utrzymania higieny. Koty są niezwykle czystymi zwierzętami. Można powiedzieć, że dbają o swoje futro do przesady. Jednak trzeba wiedzieć, że toaleta w zakresie pielęgnacji futra ma o wiele większe znaczenie dla zdrowia kota oraz jego dobrego samopoczucia.



Takie ciągle mycie się ma głębsze podłoże. To nie tylko piękna sierść, ale również okrywa dająca mu izolację cieplną. Rozburzone futro, czyli włos w każdą inną stronę powoduje, że kot marznie. Wszystkie te zabiegi mają ochronić go przed zimnem. Kot liżąc swoje futro tworzy warstwę ochronną dzięki zwilżającej ślinie. Włosy układają się pięknie i tworzą nieprzepuszczającą zimna warstwę. Poprzez lizanie sierści koty korzystają z naturalnej izolacji. Bardzo ważne jest to szczególnie w okresie letnim. W tym czasie mogą występować bardzo wysokie temperatury i kot może być narażony na przegrzanie. Czynność ta w postaci wylizywania swojego futra zapobiega właśnie takim sytuacjom.

Koty nie posiadają gruczołów potowych i dlatego tak intensywnie lizą swoje futro. W ten sposób znajdują rozwiązanie na ochłodzenie się, ponieważ gdy ślina pozostająca na zewnątrz sierści przechodzi w proces parowania, przynosi to kotu ulgę w postaci chłodzenia ciała.  Naturalne promienie słoneczne w połączeniu z kocią śliną tworzą witaminę D, którą kot chętnie spożywa. To niezbędny składnik w kociej diecie i dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.

Mycie objawia się również w czasie, gdy nasz pupil czymś się zdenerwował albo jest zdezorientowany. Aby wyładować swój niepokój, zaczyna intensywnie się myć. Wygląda to tak, jakby nagle się mocno pobrudził i za wszelką cenę chce wyczyścić się z tego brudu. Przenosząc tę czynność na zachowania ludzkie, to w sytuacji stresującej drapiemy się po głowie. Ten gest ma za zadanie zniwelować podenerwowanie i brak pewności w działaniu.

Typowa sytuacja, która towarzyszy każdemu, kto jest szczęśliwym właścicielem kota. Po porcji pieszczot, które zażyczył sobie kot, następuje chwila, gdzie kot oddala się w ustronne miejsce i zaczyna intensywnie się wylizywać. My kojarzymy to z normalną czynnością, do której zalicza się mycie. Dla kota oznacza to zupełnie coś innego.

Podczas gdy kot przebywa u nas na kolanach, nasze zapachy go przenikają. Zaczyna pachnieć nami. Aby nie dopuść do stłumienia jego zapachu, szybko poprawia swoje futro, nanosząc z powrotem swój zapach na ślinie. Kot nie może pachnieć człowiekiem i dlatego stara się jak najszybciej pozbyć się tego zapachu po każdych pieszczotach i kontaktem z człowiekiem.

Kocie mycie się stanowi ochronę przed bakteriami, brudem i towarzyszącym chłodem. Jest ważnym elementem w dostarczaniu odpowiedniej dawki witaminy D. Oznacza też pozycję społeczną wśród pozostałych kotów. W naturalnych warunkach wspólne lizanie sierści jest wyrazem zaakceptowania w stadzie. Taki kot zostaje przyjęty do kociego towarzystwa. Nie jest traktowany jako obcy, intruz, lecz po zapachu jest rozpoznawany przez inne osobniki.

Lizanie futra ma swoje słabe strony, ponieważ zbyt częste wypadanie włosów powoduje zlizywanie tych pozostałości i dostanie się ich do kociego żołądka. Na skutek tego kot ma problemy z niestrawnością. W tym celu daje się kotu specjalną karmę na rozpuszczenie włosia w żołądku i jego strawienie. Brak kontroli nad tym problemem może być przyczyną niedrożności jelit. Ta przypadłość dotyka koty, które są bardzo energiczne i często muszą czyść swoje futro.

Bezapelacyjnie Ty, jako właściciel musisz zadbać i pomóc kotu poprzez regularne wyczesywanie zbędnych włosów. Szczególnie zwróć uwagę w okresie, w którym kot najbardziej się leni.

W stadzie koty wzajemnie sobie pomagają i dbają o podtrzymywanie przyjaznych stosunków. Poprzez lizanie się nawzajem umacnia się więź między nimi. Można to zaobserwować szczególnie u kotek, które mają małe kocięta. Matka liże futerka maluchom już po ich przyjściu na świat. Duże koty nawzajem wspierają się w czyszczeniu uszu poprzez lizanie. To nieodzowna pomoc przy takiej czynności, gdy nie można dotrzeć do niektórych miejsc samemu.


Proces mycia się jest niezwykle zsynchronizowany i prawie kolejność nigdy nie ulega zmianie. Zaczyna się od zwilżania pyszczka i łapki, kolejno idą do mycia uszy i wszystko, co znajduje się po tej stronie, czyli oko, policzek i podbródek. Dokładnie to samo robi z drugą stroną, oczywiście nie pomijając przy tym okolic narządów płciowych. Robi to bardzo skrupulatnie. Swoje pazury i ewentualny brud, który przyczepił mu się, wyciąga zębami, wszystko dokładnie wylizując.


Ewa Wilczek
http://www.zaradni.pl/porada/2893,jak_uczyc_sie_jezyka_w_domu_przy_komputerze

---

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

to jest to .... ;)

Koci , koci ...POLIGLOCI

Autorem artykułu jest Magdalena Mirowicz



komunikacja interesowna ponad podziałami.
Kto by pomyślał, że dziś jeszcze i to z wieczora, skłoni mnie coś do głębszej zadumy nad światem. I co jak co, ale żeby kocie oczy?...

No bo.. hmm.. od dwóch tygodni mniej więcej jestem na kociej słóżbie. W związku z tym dwa razy dziennie odwiedzam parkę kociego rodu matkę i córkę.

Niby nic wielkiego, proza raczej, bo i kupki trzeba posprzątać i babrać się w krwawej wątróbce, a za obiema rzeczami nie przepadam zbytnio, a przynajmniej nie drże z emocji by ich doświadczać.

Koty za to zielonookie są, czochrate, a jeden z nich nawet krzywonogi i krzywousty dość znacznie, jednak to co najważniejsze to to, że mowa którą uznają za naturalną to rosyjski.

Same raczej nie władają tym językiem biegle, a przynajmniej w trakcie naszej znajomości się z tym specjalnie nie afiszowały, jednak wydaje się, że skoro ich Pani przemawia do nich najczulszymi ze słów tego języka, to mogły uznać go za zrozumiały.

No właśnie i tu moja zaduma.

Niemiecki kraj, rosyjskojęzyczne koty z niemieckim obywatelstwem i polska opiekunka, mix jak się patrzy.

Dla człowieka byłby to nielada problem, a one patrzą mi w oczy jakby nigdy nic, jakby rozumiały każde z mych słów, które raczej do siebie mówię niż do nich. I tak sobie pomyślałam czy są genialne czy po prostu przebiegłe.

No bo czym dla nich jest moja paplanina a paplanina ich pani?

Rozumieją nas tak po ludzku wg języków?

Czy tylko mają nas za niemądre osobniki, więc wolą nie wyprowadzać nas z obłędu nieświadomości.

A my gadamy... Misternie i elokwentnie ubieramy w słowa nasze emocje, pieszczoty i groźby. W sumie nic nowego, zwykle i tak najmniej zależy nam na tym czy ktoś rozumie i słucha, ważne że my mamy do kogo usta otworzyć. Włochate, mruczące stwory są niczym nasi osobiści psychoterapeuci.

Jednak jakże są doskonałe w tym rozumieniu, jakże przekonujące. Do tego stopnia, że dwa tygodnie temu były to dla mnie zupełnie obce kociaki, a dziś gadam do nich po swojemu i wierzę, że mnie rozumieją, podczas gdy one pewnie widzą w mych oczach tylko watróbkę , a mruczeniem wyśpiewują jej jędrne walory...


---

Magdalena Mirowicz
inspiracje


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Choroba . ...

Witam ponownie moj kotek zachorował w święta ten 16 letnii  ....  akurat w drugi dzień świat było juz z nim słabo, słaniał nam się i nie mógł się załatwić... dlatego musiałem jechać z nim do weterynarza. Panii weterynarz zrobiła mu zdjecie rentgenowskie i okazało sie ze ma zator..... chmm no i tez miał lekkie przeziebienie .... to ciekawe ze nawet koty w taka zime mają kłopoty z przeziębieniem... Dostał biedak dwa zastrzyki i stado tabletek .... Niestety siły natury nie dały rady i w poniedziałek wyladowałem z nim ponownie u weterynarza. Tym razem bardziej drastyczne środki ( lewatywa) pomogła biedakowi. Moim zdaniem powodem była kocia zabawka kupiona w supermarkecie taka myszka na wędce, która została rozszarpana przez mojego ulubieńca i chyba częściowo połknieta....DLATEGO UWAŻAJCIE I PILNUJCIE SWE ZWIERZAKI !!! zabawki mogą być przyczyną poważnych kłopotów. Całe szczęście ze już po jego kłopotach.....